niedziela, 8 listopada 2015

Nocą łatwiej mi to przyznać jest




Żeby wprowadzić Was w klimat tej notki wypadałoby napisać, że siedzę otulona ciepłym kocem, w miękkiej piżamie, z kotem u stóp i kubkiem gorącej herbaty na biurku. Miło byłoby gdybym dodała, że w tle słychać nastrojową muzykę, a całości dopełnia kilka zapalonych świeczek. Jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Podczas wyprowadzki z domu zapomniałam zapakować koc, z doświadczenia wiem, że koty nie najlepiej znoszą podróż PKP (swoją drogą ludzie też nie są jakoś szczególnie zadowoleni), a moja ostatnia próba zapalenia świec prawie skończyła się pożarem domu, więc teoretycznie powinniśmy darować sobie te romantyczne wstępy.

Ale, ale! Chwileczkę. Nie po to je tu wszystkie wypisałam, żeby teraz je - mówiąc kolokwialnie - olać. Znajdźmy ich wspólny mianownik (to chyba jedna z niewielu rzeczy, które udało mi się zrozumieć za pierwszym razem w mojej wątpliwej karierze matematycznego geniusza). Już wiecie co to jest? Tak! To wieczór/noc/ciemność. Czyli coś, co tygryski - choć w tym przypadku pasowałoby bardziej sowy, nietoperze i wampiry - lubią najbardziej.
W nocy jestem. Nie mówię, że w dzień mnie nie ma i dopiero po zachodzie słońca cudownie zmartwychwstaję. Nic z tych rzeczy. W nocy jestem dużo bardziej niż w dzień. Wtedy na powierzchnię wszystkie głęboko skrywane emocje, wszystkie niepowodzenia i sukcesy, wszystkie cudowne chwile, jak również te, o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć. W nocy robię wszystko - no może oprócz spania, ale niestety coś za coś. Nocą czytam, marzę, jem, prowadzę ze sobą niekończące się dialogi, płaczę. Teraz zabrzmię jak typowy kołcz, ale powiem wam, że uwielbiam projektować swoją przyszłość, mimo tego, że mam świadomość, iż część z tych wydarzeń - oby jak najmniej - nigdy nie nastąpi. Być może nie jest to do końca normalne -  powiedzmy sobie szczerze, kto w dzisiejszych czasach jest normalny - ale lubię wchodzić w bliską relację z moją poduszką czyli po prostu wzruszać się. Lubię uronić łzę lub dwie (no dobra, jest tego trochę więcej, ale niech to zostanie między nami) na świetnym filmie, cudownej książce, czy przy dźwiękach wspaniałej muzyki. W nocy robię też szybki - albo i nie - risercz swojej szafy, czyli w co mam się ubrać na zajęcia. Nocą zastanawiam się też co ugotuję na obiad, ponieważ stołówka obiad u mamy nie jest jeszcze dostępna online, nad czym strasznie ubolewam. W nocy również, jak na studenta przystało, uczę się - chociaż akurat to zjawisko nie występuje tak często jak powinno. Ach! No i zapomniałabym o najważniejszym! W nocy oglądam wszystkie dostępne filmy z Dawidem Podsiadło, słucham jego muzyki i przeglądam Instagrama. Jak widać nikt nie jest doskonały.

Także jak widzicie w nocy robię bardzo różne rzeczy. Od tak prozaicznych jak jedzenie, po problemy egzystencjalne, które od wieków nękały największych filozofów.


I właśnie taki będzie ten blog. Będą książki, filmy, rozmyślania nad sensem istnienia, ale też będę starała się rozszyfrować nowy hasztag na Instagramie, czy przestawić Wam listę 10 rzeczy, które powinniście zrobić, jeśli chcecie, by wasi współlokatorzy znienawidzili Was już po miesiącu współdzielenia mieszkania (ach te studia!). 


Mam nadzieję, że z czasem uda mi się zamieścić tu treści związane z moim kierunkiem studiów - trust me, I'm psychologist. Myślę, że z chęcią dowiecie się dlaczego obecność tak znaczących postaci jak Severus Snape czy Shrek, jest konieczna do poprowadzenia wykładu z filozofii lub co ma wspólnego pompa sodowo - potasowa znajdująca się w mózgu, z tragedią antyczną.


Ten blog będzie miał wiele twarzy, czyli zupełnie tak jak ja. Tak więc jednego dnia poznacie mnie sarkastyczną i pełną dystansu do świata i siebie, a innego zobaczycie moją wrażliwą naturę, która wbrew pozorom dominuje (i jeśli kiedyś przypadkiem spotkacie moją współlokatorkę i spytacie czy naprawdę jestem tak wrażliwa, to pod żadnym pozorem jej nie wierzcie, ona się nie zna!). 


Więc jeśli tylko macie czas i chęci, by zaglądać tu częściej niż na górne półki Waszych mebli podczas porządków przed Bożym Narodzeniem, to serdecznie zapraszam. Mam nadzieję, że razem będziemy się świetnie bawić i, że razem ze mną będziecie odkrywać pozytywy zostawania na nocnej zmianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz